„Dom nie jest tam, gdzie mieszkamy, ale tam gdzie kochamy i jesteśmy kochani...”
Dom tworzą „nie mury (…), a mieszkający w nich ludzie” i to właśnie ludzie, zapewniający nam miejsce bezpiecznego schronienia przed światem zewnętrznym, emocjonalne wsparcie, możliwość przyswajania norm i wartości moralnych – tworzą rodzinę, która w dzieciństwie jest dla nas całym światem, a w życiu dorosłym stanowi stały punkt odniesienia w codziennym funkcjonowaniu.
Jednak atmosfera miłości, szczęścia i zrozumienia oraz czas spędzony w rodzinnym gronie dla wielu dzieci, jest tylko marzeniem...
Czasami, rodzice z różnych względów nie mogą zagwarantować dzieciom odpowiedniej opieki, a dziecko, żeby mogło dorastać i rozwijać się prawidłowo potrzebuje kogoś, kto o nie zadba, będzie je kochał bezwarunkowo i pokaże co w życiu jest dobre, a co złe. Dlatego, jeżeli pozostawienie dziecka w rodzinie biologicznej nie jest możliwe, najlepszym rozwiązaniem staje się rodzina zastępcza, która zapewni zaspokojenie potrzeb psychologicznych, materialno-bytowych oraz wzrastanie w stabilnym i bezpiecznym środowisku wychowawczym.
Jeżeli mamy taką możliwość i czujemy się na to gotowi, to możemy pomóc spełnić marzenie jakiegoś dziecka i przyjąć je do swojego domu, dając mu to, co najcenniejsze – poczucie bezpieczeństwa, akceptację i swój czas. Osoby będące rodzicami zastępczymi zyskują uśmiech i radość dzieci oraz poczucie, że robią coś wartościowego.
Niektóre z rodzin zastępczych z terenu powiatu ropczycko-sędziszowskiego oraz członkowie ich rodzin, zdecydowali się podzielić z nami swoimi przeżyciami i doświadczeniami związanymi z przyjęciem dziecka do swojej rodziny. W kolejnych odsłonach przedstawimy Państwu kolekcję wspomnień pt. "Ten jeden dzień", którą udało nam się zgromadzić.
Z perspektywy mamy zastępczej…
Ten jeden dzień …
Wczesny świt. Godzina 5ºº. Dzień zapowiada się upalny.
Po szybkim śniadaniu ruszamy na szlak. Jesteśmy podekscytowani, w końcu zdobywamy dziś Przełęcz Zawrat.
- Mamusiu, jak tu pięknie! – woła Nikola.
W końcu to jej pierwsze wakacje w górach.
Jak zawsze robimy zdjęcia, kręcimy krótkie filmiki. Patrzę na moją rodzinę. Prawie dorosły syn Mateusz pozuje do zdjęć to tu, to tam… Mąż trzyma za rękę 10-letnią Nikolę, pomaga jej w trudniejszych miejscach . Ja uśmiecham się do wspomnień…
Jeszcze rok temu podobne szlaki przemierzaliśmy we trójkę…
Nikola pojawiła się w naszym życiu dwa lata temu. Byliśmy wtedy tzw. rodziną wspomagającą, zaprzyjaźnioną. Mogły do nas przyjeżdżać na wakacje dzieci z domu dziecka lub ośrodków wychowawczych.
Trzy tygodnie pobytu dziewczynki w naszym domu całkowicie odmieniły nasze życie. Dom „zapełnił się” śmiechem, gwarem i zabawą. W dotychczasowym domu utrzymywanym
w pedantycznej czystości pojawiły się zabawki, porozrzucane buty, a mi w ogóle to nie przeszkadzało. Dom zaczął tętnić życiem.
Po odjeździe dziewczynki zrobiło się znowu czysto i cicho…
Decyzję o tym, aby zacząć starać się o rodzinę zastępczą dla Nikoli, podjęliśmy dosyć szybko, chociaż nie była to łatwa decyzja, również dla naszego 16-letniego syna. Wiedzieliśmy, że będzie to wyzwanie, tym bardziej, że dziewczynka była chora.
Widząc dziś radość na twarzy Nikoli, wiem, że była to bardzo dobra decyzja.
Nie jesteśmy w stanie naprawić całego zła na świecie, ale przynajmniej jedna uśmiechnięta buzia sprawia, że człowiekowi robi się lepiej na sercu.
Moją opowieść mogę zakończyć słowami pięknej piosenki napisanej z okazji 25-lecia Rodzin Zaprzyjaźnionych:
Miłość domu drzwi otwiera,
Z oczu łzy ociera,
Da przy stole miejsce.
Bądź miłości uwielbiona
Za to, żeś tak niestrudzona,
To co w ludziach tak niewielkie
Zmienić umiesz w wielkie szczęście.
Justyna - mama zastępcza